Klątwa tytana - Rick Riordan


Więcej mitów, humoru i zwrotów akcji, ale i mroku, czyli Percy powraca, choć tym razem zakuty w kurtkę zimową. 

OPIS: Kiedy Percy Jackson dostaje od swojego najlepszego kumpla Grovera pilną wiadomość z prośbą o pomoc, natychmiast przygotowuje się do walki. Przyjaciele ruszają na ratunek i odkrywają, że Grover spotkał kogoś wyjątkowego: dwoje potężnych dzieci półkrwi o nieznanym pochodzeniu. Ale to nie wszystko, co ich czeka. Król tytanów Kronos uknuł najbardziej podstępny ze swoich planów, a młodzi herosi mają być jego ofiarami.Nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Przebudził się starożytny potwór zdolny zniszczyć Olimp, a Artemida, jedyna bogini, która potrafi go wytropić, zaginęła. Percy i przyjaciele wraz z Łowczyniami Artemidy mają tylko tydzień, żeby odnaleźć porwaną boginię i rozwiązać tajemnicę potwora, na którego polowała. A po drodze będą się musieli zmierzyć z najniebezpieczniejszym wyzwaniem: mrożącą krew w żyłach klątwą tytana.

Ostatni raz czytałam "Klątwę tytana" w roku jej polskiej premiery, czyli siedem lat temu (2010 r.!). Dość dobrze pamiętałam treść, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wspomniałam książkę jako bardzo dobrą, na pewno lepszą niż "Morze potworów", a do tego wprowadzała ona jedną z moich najukochanych postaci. Do tej pory myślałam, że to "Bitwa w Labiryncie" jest szczególną perełką w tej serii, ale teraz gdy jestem w połowie "Ostatniego olimpijczyka" wiem, że na pewno się myliłam. To "Klątwa tytana" jest perełką "Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich". Chcecie się dowiedzieć dlaczego?

W "Klątwie tytana" pojawia się wiele nowych postaci, których wymieniać nie będę, aby nie psuć Wam zabawy. Za to jeden z głównych bohaterów znika na większość fabuły, co wychodzi w sumie całości na lepsze. W ten sposób nie ma pewnego rodzaju przewagi tamtej osoby nad resztą, więc relacje między nimi rozkładają się w bardziej interesujący sposób.

Akcja "Klątwy tytana" jako jedynej książka z serii dzieje się w czasie ferii zimowych. Wszystkie inne przygody Percy'ego mają miejsce latem, a do tego mają z założenia całkiem podobne struktury, pewien schemat akcji związanych z misją herosów, ale zapewniam Was, że to wcale nie psuje zabawy w trakcie czytania! Rick Riordan po raz trzeci zmienia, wybiera i przekręca szczegóły znanych nam już elementów sprawiając, że ponownie nie tylko część merytoryczna różni się w porównaniu do fabuły poprzedniego tomu. 

Mity z "Klątwy tytana" są baaardzo interesujące. Szczególnie spodobało mi się to, że pojawiło się tutaj tak wiele różnych bogów, czasami w dziwnych miejscach. Jednym z nich jest Apollo, a to było niezwykle interesujące spojrzeć na niego oczami Percy'ego po raz pierwszy, zwłaszcza że bóg słońca (i wieeeelu innych rzeczy) doczekał się nie tak dawno temu swojej własnej serii. Nie taki Apollo straszny jak go malują! Ale za to jaki zabawny! 

Jest jedna szczególna rzecz w "Klątwie tytana", którą po prostu uwielbiam. To dość ważna informacja dla fabuły, więc nie będę wchodzić za bardzo w szczegóły, ale jak już wiemy z opisu całkiem sporo bohaterów poszukuje pewnego potwora. I najciekawsza rzecz jest taka, że ten mit jest baaaardzo rzadki. Wypowiadała się na ten temat tłumaczka serii, która mówiła między innymi (parafrazując), że Rick musiał "zanurzyć" się dość głęboko, aby natrafić na ten szczególny mit. Jak ja to mawiam, przyjemne z pożytecznym! Nie dość, że świetnie się bawię w czasie czytania, to uczę się o mitach tak rzadkich, że szansa natrafienia na tę historię samemu jest dość znikoma!

Nie mogę nie wspomnieć o tym, jak wspaniale rozplanowana jest fabuła "Klątwy tytana" i jak mroczna w porównaniu do dwóch poprzednich części - od pierwszej do ostatniej strony wszystko zgrabnie się ze sobą łączy. Nie tak łatwo rozgryźć wszystkie elementy łamigłówki, choć oczywiście ja miałam prościej, ponieważ kiedyś już czytałam tę książki. Mimo wszystko kolejne strony skrywały wiele tajemnic, które z ciekawością odkrywałam jakby po raz pierwszy!

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że "Klątwa tytana" tak mnie zachwyci po tylu latach. Odkryłam perełkę, której nie umiałam tak kiedyś docenić. Jestem pewna, że nowi czytelnicy i Ci odświeżający sobie serię nie zawiodą się na tym tomie!

Poniżej znajdziecie część spoilerową z moimi luźnymi przemyśleniami. Zapraszam do dyskusji!
instagram.com/nicoledanube

Jak wspomniałam wyżej czytałam "Klątwę tytana" lata temu, więc tę część wspomniałam głównie jako tę, w której pojawił się Nico. Jakie to było radosne i niewinne dziecko. To aż przerażające, aż spojrzy się na niego w "Bitwie w Labiryncie", ale na szczęście w "Ostatnim olimpijczyku" odzyskał trochę siebie, choć na pewno już nie będzie taki sam...

Może to tylko ja, ale ten tom naprawdę jest lepszy bez Annabeth. Nikt się nie mądrzy... No dobra, może Zoe też się wymądrza, ale ostatecznie słucha ona argumentów innych i nie jest głupio uparta. W czasie lektury mimo wszystko zdziwiło mnie, że Zoe wybrała Biancę, okej była ona ważna, ponieważ była nowa, a do tego Zoe chciała ją szkolić na swoją następczynię, ale równocześnie w Łowczyniach było mnóstwo dziewcząt, a niektóre z nich miały nawet tysiącletnie doświadczenie, ale nieeee bierzemy tę najbardziej niedoświadczoną, a zamiast się cofnąć po inną łowczynię, to narzekamy na to, że nie możemy się cofnąć siedząc i gadając w pawilonie. Legitnie jak nic. Ja wiem, że wszystko ma swoje wytłumaczeniem, but still.

Czytaliście już "Klątwę tytana"?

Ten post jest częścią Rick Riordan Challenge. Już dzisiaj dołącz do wydarzenia "Rok z Percym Jacksonem".

Sophie di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo