Kobieta w oknie - A.J. Finn


Książka sławna przed premierą? I to od nieznanego autora? Niby taka sytuacja nie ma zbyt często miejsca, a jednak coraz częściej wpadają mi w ręce powieści, które wiele miesięcy przed premierą robią nie lada zamieszanie, a mój apetyt na lekturę rośnie, choć równocześnie wyostrza się - oczekuję znaleźć w książce to, co obiecują wszystkie te entuzjastyczne recenzje znanych autorów. "Kobieta w oknie" najlepszym thrillerem od "Zagubionej dziewczyny"? Przekonajmy się!

Wiem, co widziałam...

Czy zawsze można wierzyć własnym oczom? Anna Fox straciła wszystko: szczęśliwą rodzinę, pracę oraz zdrowie. Od miesięcy nie postawiła stopy za progiem domu. Całe dnie spędza w Internecie, przed telewizorem lub szpiegując sąsiadów za pomocą aparatu fotograficznego. Pozbawiona własnego życia coraz bardziej zaczyna przeżywać cudze… Najwięcej uwagi poświęca Russellom, rodzinie nowej w tej okolicy i tak podobnej do tej, którą jeszcze niedawno sama miała. Jednak pewnej nocy widzi coś, czego nie powinna oglądać. Jej świat się rozpada, a na jaw wychodzą szokujące sekrety. Co jest prawdą, a co zmyśleniem? Kto jest w niebezpieczeństwie, a kto panuje nad sytuacją?

Anna Fox to tytułowa "Kobieta w oknie" - jedną z jej nielicznych obecnie rozrywek jest podglądanie sąsiadów, ba!, Anna nawet nie wygląda zza rolet, jak sugeruje okładka, po prostu obserwuje z aparatem zza zamkniętego, niezasłoniętego okna. Ma na nim uwiecznione prawie całe życie swoich sąsiadów, a jednak gdy tego dnia ogląda przez swój aparat coś niewyobrażalnego, ani razu nie naciska wyzwalacza migawki. I jak teraz policja ma uwierzyć dziwaczce z problemem alkoholowym?

Merlot to drugi główny bohater powieści.
Raczej niemowa, choć dobry z niego kompan do picia.
Anna Fox... jest specyficzną bohaterką, dlatego chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do stylu powieści. Myślę, że autor dobrze oddał to, jak wyglądają myśli osoby z problemami psychicznymi. Są urwane, chaotyczne, nie raz nagły zwrot i porzucenie jakiegoś tematu zaskakują, ale jest to chaos utrzymywany zgrabnie pod kontrolą autora, a z każdą stroną poznajemy naszą bohaterkę coraz lepiej i mimo tego, że jej myśli nie stają się spójniejsze, to jednak nie ma problemu z płynnym czytaniem książki. Dawno tak szybko nie połknęłam thrillera!

Poznanie Anny zajmuje trochę "czasu książkowego", dopiero w połowie ma miejsce zwrot akcji. Czy to źle, czy to dobrze? Ciężko ocenić, zależy od tego, czego szukacie w książce - w końcu większość thrillerów zaczyna się od prologu ze zbrodnią czy inną akcją, która napędza fabułę książki, a tutaj dopiero blisko dwusetnej strony Anna obserwuje przez okno coś, co wywraca jej już żałosne życie do góry nogami. Osobiście mnie to nie odrzuciło, to bardziej było jak odhaczenie w pamięci, że stało się to w tym momencie książki i trochę zdziwienie, że pochłonęłam już jej połowę bez żadnego znudzenia i przeciągania. 

Czas zająć się jednak tymi wszystkimi pytaniami, które stawiają sobie czytający i oglądający thrillery. Zacznijmy od najważniejszego - czy łatwo rozwiązać zagadkę? To chyba przesądza sprawę - czy pisarz potrafi zbudować tak intrygę, aby czytelnik na końcu nie powiedział sarkastycznie "to elementarne, mój drogi autorze"? Myślę, że A.J. Finn się to udało, w sumie mamy trzy różne odpowiedzi - jedna jest dość mocno naciągana, lecz druga - och, tutaj robi się ciekawie. A potem pojawia się kolejna! I co jest prawdą, a to złudzeniem? Dałam się złapać w sidła i teraz już sama nie wiem, czy widziałam, czy wolałam nie widzieć rozwiązania od samego początku. 

Kolejne ważne pytanie - czy zakończenie jest satysfakcjonujące? Tu już nie jest tak różowo. Owszem, dałam się nabrać, nie odgadłam zakończenia, jednak wiecie jak to jest... Gdy przeczyta się parę thrillerów (zwłaszcza brytyjskich autorów lub pisanych na taką modłę), to czasami ma się wrażenie, że czytało się już wszystkie. A ja zdecydowanie bardziej wolę zakończenie w stylu "Siostry" Rosamund Lupton. Jeżeli czytaliście, zrozumiecie... Tego nie da się zapomnieć. Lecz jeżeli nie mogę dostać czegoś takiego, to chciałabym, aby zakończenie było fair. Może nie byłabym usatysfakcjonowana, ale wiedziałabym, że bohaterowie dokładnie na to zasługują i w ostatecznym rozrachunku, przyklasnęłabym takiemu zamknięciu akcji. "Kobieta w oknie" skończyła się niestety jak zbyt wiele thrillerów.

Ostatnie pytanie, czyli wracamy do początku, ponieważ gdy rzuca się wyzwania pewnym tytułom, to trzeba umieć do nich podskoczyć. Nie, "Kobieta w oknie" nie jest następczynią "Zagubionej dziewczynie", właściwie to zupełnie inny kaliber. Powieść A.J. Finna leży bardziej w lidze Rachel Abbott - dobrze się czyta, raczej szybko zapomina - to nie jest książka, którą ja będę wspominała i roztrząsała przez długie dni. 

Czy mimo wszystko warto się zapoznać? Na pewno wiele osób skusi informacja, że "Kobieta w oknie" idzie śladami "Dziewczyny z pociągu", produkcja filmu została wprawiona w ruch, a są osoby, które lubią przeczytać książkę przed ekranizacją, więc mogą już znaleźć ją w księgarniach. Z dobrym reżyserem i scenariuszem "Kobieta w oknie" może być świetnym filmem. Inni mogą być zainteresowani osobistym sprawdzeniem, czy "Zagubionej dziewczynie" blisko do książki A.J. Finna. A do tego jestem pewna, że fani Rachel Abbott lekturą się nie zawiodą.

Tytuł oryginału: The Woman in the Window Powieść w jednym tomie Liczba stron: 412 Ocena: 6/10 Dla fanów: Dziewczyny w pociągu, Rachel Abbott

Sophie di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo